Horyzont, wywiad z właścicielką hotelu, Panią Mariolą Janik.

własciciele Horyzont

Pani Mariola wraz z mężem Józefem od 2009 roku prowadzi Hotel Gościniec Horyzont (od początku towarzyszy im syn, Maciej). Obiekt usytuowany w Trojaczkowicach ok 5 km od granic Lublina. Doświadczenie w branży gastronomicznej zdobywali już wcześniej prowadząc własną restaurację w centrum Lublina. 

A. K.: Skąd pomysł na taki biznes i nazwę?
M. J.: Wyszło spontanicznie, kiedy prowadziliśmy z mężem restaurację na Świętoduskiej zaszczepiłam się pasją, kontaktem z ludźmi, mi to sprawia przyjemność! Dlaczego “Horyzont”? Bo jest to subtelna linia między niebem, a ziemią. I tak właśnie chciałam, żeby to miejsce takie było.

A. K.: Jeśli chodzi o wystrój, co było inspiracją?
M. P.: Zastanawialiśmy się, jak to zrobić, żeby klient czuł się u nas dobrze, żeby był zadowolony. Chciałam, żeby było ciepło (stąd ciepłe kolory, które lubię np. pomarańczowy) i słonecznie. Tak, żeby było “domowo”.

A. K.: Czy zauważa Pani jakieś, trendy, coś co zmienia się teraz podczas organizacji wesel?
M. J.: Tak, minimalistyczne dekoracje, wstążki i ogrodowe kwiaty. Odchodzi się już od wielkich kompozycji kwiatowych na stole przed młoda parą, raczej subtelny minimalizm. A tylna ściana, często zamieniana jest w kurtynę świetlną. Gra świateł w połączeniu ze świeżymi kwiatami daje piękne efekty.

A. K.: Co Pani zdaniem w tej branży jest najważniejsze? Jakie cechy trzeba mieć?
M. J.: Chęci, jak ktoś bardzo chce, to potrafi. I bardzo ważna jest też współpraca.

A. K.: Ile osób ma Pani w swojej stałej załodze i czym się Pani kieruje wybierając ludzi do pracy?
M. J.: Stała załoga to 10 osób. Chciałabym zaznaczyć to, że są to ludzie, którzy prawie od początku z nami pracują, bardzo ich cenię, ponieważ wiem, że jest to ciężka i wymagająca praca. Nasz szef kuchni – Andrzej Wójcik pomagał nam w zakładaniu i rozkręcaniu biznesu, jest z nami cały czas. Jestem mu ogromnie wdzięczna i chcę podkreślić, że jego rola w hotelu jest naprawdę bardzo ważna.
Jeśli chodzi o rekrutację, po pierwszej rozmowie już widać, czy ktoś chce pracować. Liczy się dla mnie lojalność, inicjatywa. Lubię spokojne podejście do pracowników, wysuwanie propozycji np. “może byśmy to zrobili inaczej”. Nie lubię nerwów. Mam zaufanie do swoich ludzi.

A. K.: Co najbardziej lubi Pani w tej pracy?
M. J.: Podziękowania od gości, efekty, ich zadowolenie. Od razu chce mi się “dalej robić”! (uśmiech).
Cieszy mnie fakt, że blisko 70% naszych gości (głównie jeśli chodzi o wesela), to są nasi powracający klienci, ci, którzy byli u nas na przyjęciu weselnym u znajomych, rodziny. Doceniam to.

A. K.: Czy jest coś, co wyróżnia ten obiekt?
M. J.: Przygotowujemy świetny stół rybny na przyjęcia – to hit naszego lokalu! Poza tym profesjonalna obsługa i dobre jedzenie.

A. K.: Jesteśmy wyjątkowi bo…
M. J.: Ja wolę być skromniejsza (uśmiech)…
“…Bo są zadowoleni goście”.

A. K.: Jakie ma Pani rady dla osób szukających swojego miejsca w tym zawodzie?
M. J.: Jest to ciężka praca, wymaga wiele trudu, ale ja bardzo szanuję i doceniam ludzi pracujących w tej branży. Uśmiech to połowa sukcesu.
A. K.: Zgadzam się!

A. K.: Co dla Pani znaczy ten obiekt, ta praca?
M. J.: Razem z mężem i synem, spędzamy tu większość czasu. Jest to mój przepis na życie.

A .K.: Dziękuję!

Back to Top