Pani Marzena i Pan Grzegorz prowadzą wspólnie Zajazd Złoty Klucz. Znajduję się tu duża sala restauracyjna i część hotelowa.
Jest to obiekt zlokalizowany zaraz za miastem wyjeżdżając z Lublina w kierunku Kraśnika, przy głównej trasie.
A.K.: Skąd pomysł na taki biznes?
M.K.: To spełnione marzenie męża. Mąż pracował w gastronomii i zawsze chciał mieć swój lokal. Udało się!
A.K.: Jeśli chodzi o wystrój i nazwę, co było inspiracją?
M.K.: Nazwa “Złoty Klucz” ponieważ zamysł był taki, że chcemy roztańczyć okolicę, planowaliśmy wieczorki taneczne, (które zresztą na początku się odbywały). Jeśli chodzi o wystrój, sami się tym zajmowaliśmy, wyszło może trochę przypadkiem, ale elementy dekoracji staraliśmy się dobrać tak, by nawiązywały do nazwy.
A.K.: Czy zauważa Pani jakieś, trendy, coś co zmienia się teraz podczas organizacji wesel?
M.K.: Myślę, że balonowe dekoracje odchodzą już w niepamięć i nawet stoły wiejskie, nie cieszą się już taką popularnością jak niegdyś.
A.K.: Co Pani zdaniem w tej branży jest najważniejsze? Jakie cechy trzeba mieć?
M.K.: Z pewnością duże poczucie estetyki, trzeba też być dyskretnym i umieć budować relację z klientem/gościem. Dobry kontakt i długofalowa współpraca jest kluczowa.
To ludzie są najważniejsi. Nasi pracownicy, obsługa to oni budują więź z klientem, który wraca często dlatego, że dobrze się u nas czuje ze względu na ludzi, którzy tu pracują.
A.K.: Ile osób ma Pani w swojej stałej załodze i czym się Pani kieruje wybierając ludzi do pracy?
M.K.: Na stałe mamy ok 7 osób plus ja i mąż oczywiście.
Czym kieruję się wybierając ludzi do pracy? Musi być chemia, to coś 😉 Ważne jest pierwsze wrażenie, chęci do pracy i motywacja.
A.K.: Co najbardziej lubi Pani w tej pracy?
M.K.: Najbardziej lubię kontakt z klientem, lubię wspólne planowanie z przyszłą parą młodą. Całą organizację i dopasowanie usług do oczekiwań naszych gości. Dobrze się w tym czuję, w pracy z ludźmi i dla ludzi.
A.K.: Czy jest coś, co wyróżnia ten obiekt?
M.K.: Niektórzy nasi gości mówią, że czują się u nas “jak w domu”. Swobodnie, “po domowemu” ale “dopieszczeni”. Staramy się jak najlepiej obsługiwać naszych gości, ale nie jesteśmy nachalni. Nie lubię tego, ja też nie jestem natrętna w sprzedaży.
A.K.: Jesteśmy wyjątkowi bo…
M.K. Zapraszamy i staramy się ugościć każdego jak najlepiej. Chcemy sprawić, by nasi goście dobrze się u nas czuli.
A.K.: Jakie ma Pani rady dla osób planujących podobną ścieżkę zawodową?
M.K.: Moja rada? Przygotuj się na ciężką pracę 24 godziny 7 dni w tygodniu… Ale pamiętaj, że każdy zadowolony klient, to 100% satysfakcji i zmęczenie mija w mig! Widzisz efekty i od razu zapał i siły do pracy wracają!
A.K.: Co dla Pani znaczy ten obiekt, ta praca?
M.K.: To jest całe moje życie, nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby tego miejsca teraz nie było.
A.K.: Dziękuję za spotkanie 🙂
M.K. Dziękuję.